Ten moment musiał kiedyś nadejść: oto trafiłem na powieść jednego z moich ulubionych pisarzy, która w ogóle do mnie nie trafiła, co do której mam ogromne wątpliwości, która wydaje mi się zbyt prosta, naiwna i w ogóle obejmująca temat z zupełnie nie tej strony, co trzeba. Punktem wyjścia w "Mindscan" jest praktycznie ten sam motyw, co w genialnym "Eksperymencie terminalnym": wydobycie ze słabego ludzkiego ciała świadomości oraz przeniesienie jej do "ciała zastępczego", które nie będzie tak wątłe, tak łatwo poddające się chorobom, które będzie po prostu o wiele trudniejsze do zniszczenia. Co więcej: owa przeniesiona świadomość będzie mogła być przenoszona dalej, i wraz z rozwojem technologii kolejne ciała będą coraz trwalsze, a zarazem oferować będą coraz bardziej przypominającą prawdziwe życie egzystencję.Bohaterem jest Jacob Sullivan, dobrze sytuowany mężczyzna cierpiący na rzadką chorobę. Całe swoje życie wie, że nie ma co liczyć na żywot dłuższy niż czterdzieści parę lat. Dlatego podejmuje decyzję o zaangażowaniu się w program Mindscan. Jego świadomość zostaje skopiowana i powstaje coś na kształt "drugiego" Jacoba Sullivana. Bohater resztę swoich dni ma spędzić na Księżycu, w specjalnym ośrodku, nie podlegającemu jurysdykcji żadnego z państw na Ziemi, a jego Mindscan zajmuje miejsce Jacoba na Ziemi, z zamiarem lepszego, pełniejszego wykorzystania danych mu lat.No i zaczynają się problemy. Bardzo typowe i w sumie nietrudne do przewidzenia, a sama powieść nagle skręca w zupełnie innym, niż bym się spodziewał kierunku, w dodatku mało apetycznym. Robert J. Sawyer w pewnej chwili zamienia się w Johna Grishama i całą treść książki zaczyna wypełniać opisem procesu, jaki został wytoczony jednemu z Mindskanów przez członka rodziny po śmierci "prawdziwej" postaci. A nasz bohater stoi z boku i się wszystkiemu przygląda, tymczasem czytelnik zaczyna rozmyślać o wszystkim, tylko nie o treści, potem ziewać, a końcu budzi się z czytnikiem leżącym na podłodze obok łóżka.Problem z książką jest podstawowy: od samego początku nie potrafiłem wziąć na klatę rozwiązania, które jest punktem wyjścia. Jak zatem miałem się zaangażować? Ten motyw był już przerabiany w literaturze SF wielokrotnie, kopiowanie świadomości. Jednakże to nie jest dosłowne przedłużanie życia, ale swego rodzaju kreacja innego. Przecież człowiek, który zrobi swoją kopię sam pozostaje na takim samym poziomie, etapie, jak przed kopiowaniem. Wciąż będzie chory, wciąż będzie narażony na wypadki, dalej będzie istotą śmiertelną. Jest dla mnie oczywistym, że widok swojej własnej kopii, lub nawet zwykła świadomość, że kopia powstała, że istnieje i nie jest ograniczona tak bardzo, jest czymś na kształt "człowieka 2.0" będzie dla "oryginału" irytujący. Świadomość, że ktoś inny zajmie nasze miejsce? Bo choć ta postać jest w pewnym stopniu mną, to jednak od momentu "narodzin" jest już kompletną całością, której życie kształtować będą wydarzenia, na jakie trafi i ludzie, z którymi będzie przebywać.Dlatego wszystkie problemy, jakie szybko pojawiają się zarówno w życiu Mindskanów, jak i oryginałów pozostałych w bazie na Księżycu były tylko potwierdzeniem moich obaw. Niestety ich rozwiązanie, tak typowe dla Roberta J. Sawyera, pełne wiary w ludzkość, która jest często niczym innym, jak naiwnością, tym razem do mnie zupełnie nie trafiło. Odniosłem wrażenie, że autor sam nie wiedział co zrobić, dlatego zdecydował się na najgorsze z możliwych rozwiązań, które kompletnie dobiły tę i tak już bardzo słabą powieść.Także jeśli czytelnik pragnie poczytać o kreacji świadomości - temacie często poruszanym przez autora, i często z ogromnym wdziękiem - niech sięgnie po "Eksperyment terminalny". Ta książka bowiem autentycznie zwala z nóg, oferując nie tylko genialne rozważania naukowe, ale także wspaniałą akcję i bardzo interesujących bohaterów. "Mindscan" tymczasem jest kompletnym przeciwieństwem "Eksperymentu…" - temat niby ten sam, ale wdzięku brak, kurde, chwilami brak nawet logiki.
Jake Sullivan est un homme entre deux âges. Il lui resterait plusieurs années à vivre en temps normal, mais il souffre d'une affection au cerveau qui menace de le plonger dans le coma à tout instant. Lorsque le processus du Mindscan fait son apparition, il est dans les premiers à s'inscrire pour le programme. L'idée en soi est assez simple: une copie de son cerveau est insérée dans une machine pouvant être updatée à l'infini, et l'original biologique de sa personne est envoyé dans un vaste complexe de vacances sur la lune jusqu'à sa mort. Les droits individuels sont transférés au Mindscan, qui prend la place de l'original biologique (désormais considéré comme un "shed skin") sur la Terre. Mais, évidemment, les contestations ne tardent pas à arriver, car peut-on réellement considérer un robot comme un humain ?Mindscan relève, en mon sens, d'une des meilleures adaptations des conceptions religieuses et philosophiques sur ce qui nous rend humain, sur la conscience, dans un contexte de science-fiction. Si une machine possède vos moindres pensées, tous vos souvenirs, qu'est-ce qui vous distingue d'elle ? L'âme ? La capacité à vieillir ? Votre passé du fœtus ? Mindscan s'intéresse aussi à la conception des droits individuels: pourrait-on réellement choisir de les transférer à un objet que l'on considère être soi-même ? Quelle est la valeur d'un tel transfert à l'échelle de l'humanité ? Jusqu'où pourrait-on repousser les limites de ce qui est qualifié de vivant ? La copie robotique de notre conscience peut-elle devenir plus humaine que les humains ? C'est une lecture à la fois remplie de suspense et de réflexions qui suscitent le développement problématique de ces questions. Plusieurs pistes sont abordées pour tenter d'imaginer ce que serait un monde avec des intelligences artificielles, mais également dans une esthétique du post-humain fort intéressante et abordée sous plusieurs points de vue. Les événements auxquels le lecteur est confronté dans ce roman sont si ambivalents qu'il est difficile de se faire une idée claire et sans équivoque de notre conception de l'humanité, et c'est ce qui fait la force de ce roman: on apprend à se penser en tant qu'individu, on amorce la réflexion sur ce qui nous distingue des autres règnes du vivant, mais aucune définition à proprement parler ne nous est imposée.Lu dans le cadre de mon défi lecture 2015 dans la catégorie "un livre que vous avez, mais que vous n'avez pas lu encore".
What do You think about Mindscan (2005)?
Put yourself in the following situation: You are a young person in the prime of your life when you are told that you are terminally ill. You will be able to spend the rest of your life in peace and quiet provided you agree to live on the moon while your clone replaces you at work (you are a productive person after all). While on the moon colony for the terminally ill, you find out that the disease you have has been cured, but the clone refuses to give up what he has on Earth and the rules forbid your return. Sure, they'll cure you, but you cannot come home. What would you do? That is exactly what happens in this interesting novel by one of Canada's premier SF writers.
—William
I haven't read much of Sawyer's work, but what I have has always been very well written, and this is no exception. I found myself giving up on it after only a few chapters though, because of what to me is fatal flaw in the central concept he actually raises himself but then proceeds to ignore.The protagonist, who has a congenital condition which leaves him vulnerable to aneurysm, decides to take advantage of new technology which will scan his brain and enable his personality and memories to be installed into an artificial body; he signs his "rights of personhood" over to the new version of himself, and along with the other customers retires from society.Clearly complications are going to arise down the road, but I couldn't get past the total absurdity: supposedly his motivation is terror of the inevitable brain bleed leaving him mentally damaged, as happened to his father. But of course this scheme does nothing to reduce the likelihood of this: he will still experience whatever happens to the original flesh and blood version of himself, and the fact that an android version will remain alive and unaffected has no bearing on how the rest of his own life will feel to him.I simply didn't believe he would do it, and couldn't get any interest going in the happenings after that. A shame - I'll still be looking up more of his books, since as I say I really like the writing and the problem here is very specific to this plot.
—Martin
I've read several of Robert Sawyer's SF novels, and they have all been consistently entertaining and thought-provoking. This novel is set in 2045, at a time when it has become possible to scan and store one's brain into a new, virtually indestructable android body. Sawyer thoroughly explores the social and scientific implications of this development, following two characters: a novelist facing the physical frustrations of old age and a man in his late 30s who is genetically prone to strokes. These two characters meet and eventually fall in love, leading to complications in their respective familial and professional lives.The novel is less a romance, however, than an exploration of the ideas behind such concepts as consciousness, retirement, personality, and the soul. Sawyer's plot mechanisms do become a bit formulaic near the climax of the novel, where the storyline is divided between a court proceeding on inheritance rights and a hostage crisis on the moon (where "retired" physical bodies are sent to die); however, the novel is so packed with fascinating ideas that I found the contrivances of the plot only mildly annoying. The courtroom debates on the nature of individuality may remind Star Trek fans of similar discussions involving Lt. Data, but Sawyer, like many classic SF writers, grounds his story in plausible scientific developments and theories. While engaging you with the fate of his characters, Sawyer also delivers a compelling overview of consciousness theory (he even includes a bibliography at the end of the book). This is a novel of ideas more than characters, but that shouldn't diminish one's enjoyment of the story. This is perfect summer fare for readers who enjoy some intellectual stimulation with their potboilers.
—Chazzbot